Hej kochane!
Tak jak wiele z was marzy o Meteorytach z Gurelain, tak ja od dzieciaka marzyłam o kuleczkach z Oriflame. Stało się to za sprawą pewnej konsultantki, która zaświeciła mi tym cudnym złotkiem przed oczami. Oczywiście dodam że kiedyś wyglądały inaczej jeśli chodzi o opakowanie i miały bodajże dwa warianty kolorystyczne.
Czyż nie wyglądają uroczo?
Były moim marzeniem i powiedziałam sobie że "jak dorosnę i będe mieć pieniądze to je kupię" I co? Kupiłam. A potem dostałam.
No ale od początku.
Bronzing Pearls Giordani Gold Oriflame bo tak właściwie brzmi ich nazwa są zamknięte w plastikowym acz eleganckim opakowaniu z lusterkiem w kolorze matowego złota. Produktu w opakowaniu mieści się 25 gramów i jest to szalenie wydajny produkt.
Wersję którą ja posiadam czyli "Natural Peach" nie można nazwać bronzerem a różem który zawiera drobinki więc nie potrzeba później używać rozświetlacza.
Używam ich od dłuższego czasu praktycznie codziennie i kuleczki jedynie o drobinę się zmniejszyły co znaczy że są bardzo wydajne. Nakładanie pędzlem nie stanowi problemu, krzywdy sobie nie zrobimy o ile się nie zapomnimy i nie będziemy maczać pędzla przez dłuższy czas:) Perełki mają porządny pigment i pięknie ożywiają twarz.
Na pewno nie jest to kolor dla osób borykających się z zaczerwienieniem twarzy- mają za dużo różowego kolorku i neistety mogą co nieco wydobyć. Dla twarzy które są bardzo przetłuszczone i z rozszerzonymi porami mogą nie być odpowiednie ponieważ drobinki które mają służyć za rozświetlenie twarzy mogą uwydatnić to co chcemy zatuszować w takich przypadkach.
Kuleczki solo mają takie kolorki:
Tutaj można zauważyć drobinki która rozświetlają twarz:
Produkt trzyma się na twarzy bardzo długo, w sumie do zmycia, ale wydaje mi się że to też jest zasługa dobrego podkładu.
Czy polecam? I tak i nie bo cena niska nie jest KLIK i na pewno nie wszystkim spodoba sie opcja rozświetlenia. Dla mnie jest bardzo dobry i nie żałuję że je kupiłam, w końcu jak można żałować marzenia kosmetycznego:) Zagości w mojej kosmetyczce na stałe.
Produkt dostałam w ramach współpracy od Agnieszki, oraz kupiłam sama. Nie ma to wpływu na recenzję produktu.
Swoją drogą myślę nad konkursem makijażowym dla was.... napiszcie mi jakie nagrody by was interesowały a postaram się ustosunkować do waszych podpowiedzi:P Ale na razie ciiii.... cho sza:)
Tak jak wiele z was marzy o Meteorytach z Gurelain, tak ja od dzieciaka marzyłam o kuleczkach z Oriflame. Stało się to za sprawą pewnej konsultantki, która zaświeciła mi tym cudnym złotkiem przed oczami. Oczywiście dodam że kiedyś wyglądały inaczej jeśli chodzi o opakowanie i miały bodajże dwa warianty kolorystyczne.
Czyż nie wyglądają uroczo?
Były moim marzeniem i powiedziałam sobie że "jak dorosnę i będe mieć pieniądze to je kupię" I co? Kupiłam. A potem dostałam.
No ale od początku.
Bronzing Pearls Giordani Gold Oriflame bo tak właściwie brzmi ich nazwa są zamknięte w plastikowym acz eleganckim opakowaniu z lusterkiem w kolorze matowego złota. Produktu w opakowaniu mieści się 25 gramów i jest to szalenie wydajny produkt.
Wersję którą ja posiadam czyli "Natural Peach" nie można nazwać bronzerem a różem który zawiera drobinki więc nie potrzeba później używać rozświetlacza.
Bardzo wdzięczny obiekt do fotografii:) |
Na pewno nie jest to kolor dla osób borykających się z zaczerwienieniem twarzy- mają za dużo różowego kolorku i neistety mogą co nieco wydobyć. Dla twarzy które są bardzo przetłuszczone i z rozszerzonymi porami mogą nie być odpowiednie ponieważ drobinki które mają służyć za rozświetlenie twarzy mogą uwydatnić to co chcemy zatuszować w takich przypadkach.
Kuleczki solo mają takie kolorki:
Tutaj można zauważyć drobinki która rozświetlają twarz:
Produkt trzyma się na twarzy bardzo długo, w sumie do zmycia, ale wydaje mi się że to też jest zasługa dobrego podkładu.
Czy polecam? I tak i nie bo cena niska nie jest KLIK i na pewno nie wszystkim spodoba sie opcja rozświetlenia. Dla mnie jest bardzo dobry i nie żałuję że je kupiłam, w końcu jak można żałować marzenia kosmetycznego:) Zagości w mojej kosmetyczce na stałe.
Produkt dostałam w ramach współpracy od Agnieszki, oraz kupiłam sama. Nie ma to wpływu na recenzję produktu.
Swoją drogą myślę nad konkursem makijażowym dla was.... napiszcie mi jakie nagrody by was interesowały a postaram się ustosunkować do waszych podpowiedzi:P Ale na razie ciiii.... cho sza:)
Ładne te kuleczki, ale przy mojej tłustej cerze wolę stosować mniej rozświetlające róże, a rozświetlacz nałożyć tylko tam gdzie chcę.
OdpowiedzUsuńI fajna pomadka na ostatnim zdjęciu ;)
Co do konkursu to ja bym proponowała jakieś pomadki do ust albo paletkę Oriflame do brwi :)
dziękuję za sugestie:) Jednak nie muszą być z Oriflame oczywiście:)
UsuńNo właśnie dlatego pisałam że jednak nie dla każdego:)
Fajny, delikatny efekt. Ja mam jeszcze kuleczki z avonu i potwierdzam ich wydajność. :)
OdpowiedzUsuńdobry produkt w stosunku do ceny:)
UsuńŁadnie ożywiają karnację :) I opakowanie mają ciekawe i funkcjonalne :)
OdpowiedzUsuńopakowanie jest śliczne:)
UsuńOj miałam je i ja, było to dobre 13 lat temu, były w takim zakręcanym pudełku.
OdpowiedzUsuńZuzyłam całe :)
ohohohoho szmat czasu:P ale to kosmetyk kultowy
UsuńZbyt dużo różowego jak dla mnie niestety;/
OdpowiedzUsuńno właśnie... jestem ciekawa jak inne kolory
Usuńjejku , wyglądają pięknie :)
OdpowiedzUsuńoj cudne są!
Usuńja mam kuleczki GG, ale moje są inne - są takie malutkie i jest ich całe mnóstwo! bardzo je lubię ;)
OdpowiedzUsuńa nie masz przypadkiem wersji limitowanej brązującej?
UsuńNie miałam nigdy tych kuleczek, jedyne doświadczenie mam z tymi brązującymi z Avonu. Matko, używałam je przez kilka lat zanim się skończyły i byłam zadowolona. Największą frajdę sprawia chyba to, że są to właśnie kuleczki,a nie klasyczny prasowaniec :D
OdpowiedzUsuńmoja mama miała takie kuleczki i zawsze podglądałam, jak się nimi maluje. ale to było lata temu - miałam może z 6 lat :D zawsze lubiłam w nich mieszać pędzlem, ale teraz zupełnie mnie nie kuszą. moja tłusta cera na pewno się w nimi nie polubi...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Nominowałam Cię do LBA :)
OdpowiedzUsuńhttp://duszy-czar.blogspot.com/2013/08/nominacja-do-liebster-blog-award.html