Hej kochane
Dzisiaj chcę wam napisać recenzję kremu BB od Oriflame który już gdzieś wam już pokazywałam.
Może słowem wstępu przytoczę tu tekst, który obrazuje dokładnie czym jest krem BB:
BB Cream (krem BB) – Blemish Balm - to wielofunkcyjny produkt do makijażu o właściwościach nawilżających, odżywiających i leczniczych, często z zawartością filtra UV. Mocniej lub słabiej kryje, może być stosowany jako podkład i krem lub baza pod makijaż. W zależności od indywidualnych potrzeb można nałożyć go po dodatkowym kremie pielęgnacyjnym lub z jego pominięciem.
BB cream stapia się z cerą, sprawiając że twarz jest naturalnie wygładzona, z wyrównanym kolorytem, bez efektu maski typowego dla ciężkich podkładów.
Pierwowzór został opracowany przez niemieckich farmaceutów na potrzeby pacjentów po zabiegach chirurgii laserowej, aby pomóc skórze uspokoić się i regenerować, a także zmniejszyć widoczność skaz. Azjatyckie firmy kosmetyczne podchwyciły pomysł i wkroczyły z BB do drogerii.
BB cream stapia się z cerą, sprawiając że twarz jest naturalnie wygładzona, z wyrównanym kolorytem, bez efektu maski typowego dla ciężkich podkładów.
Pierwowzór został opracowany przez niemieckich farmaceutów na potrzeby pacjentów po zabiegach chirurgii laserowej, aby pomóc skórze uspokoić się i regenerować, a także zmniejszyć widoczność skaz. Azjatyckie firmy kosmetyczne podchwyciły pomysł i wkroczyły z BB do drogerii.
Ja swój krem BB dostałam od pani Agnieszki i dzięki temu mogę wam go zrecenzować.
Jak widzicie na zdjęciu opakowanie jest typowe dla kremów, można je postawić na "głowie" dzięki czemu wszystko spłynie nam do końca. Plastik z jakiego stworzone jest opakowanie jest miekki, dzięki czemu nie ma problemów z wyciśnięciem produktu.
Tubka zawiera 30 ml produktu, czyli standardowo jak na podkład.
Dużym i jedynym plusem wg mnie tego produktu to kolor. Baaardzo jasny, idealny dla bladziochów, wpadający w lekki róż.
Niestety tu kończą się plusy. Ten BB krem mnie po prostu zapycha! Po jednym dniu wieczorem mam już wysyp niespodzianek a jak noszę kilka dni pod rząd to wyskakują mi podskórne bolące i trudne do zagojenia gule. Fuj. Chyba nie muszę wspominac że nie robi nic z tego co powinien robić krem BB?
Produkt jest dla mnie kompletnym dnem i nie polecam nikomu. A przecież nawet Revlon Colorstay mnie nie zapycha...
Przy okazji zapraszam do obejżenia mojego nowego filmu z makijażem w stylu Miley Cyrus:) KLIK
Już po wielokropku w tytule notatki wiedziałam, jaką wymowę będzie mieć dzisiejsza recenzja - nic nie oddaje tak dramatyzmu, jak wielokropek na końcu wypowiedzi ;D
OdpowiedzUsuńSłysząc Oriflame/Avon nie spodziewam się zbyt wiele. Nie jestem rozczarowana Twoją opinią kremu tak zwanego BB od Ori. Szkoda mi tylko Ciebie, bolące gule podskórne to paskudne uczucie :/
Powiem Ci że po ostatnich fajnych rzeczach od Ori w dziale kolorówka myślałam że będzie całkiem miłow tym przypadku. Sama nawet zamówiłam podkład z Oriflame. Niestety mieszałam ten krem w różnych kombinacjach wyszło na to że to on powoduje katastrofe na twarzy:( a szkoda bo kolor jak na Europejski krem bb to calkiem przyjemny jest.
UsuńPS. kocham wielokropek:P
A u mnie kremik się jak najbardziej sprawdził. Kolor jaśniutki. ;) Krem nawilża, dobrze kryje. Niestety skóra po zastosowaniu się świeci, ale trochę pudru i wszystko ok. Ja nie dostałam 'niespodzianek'. ;)
OdpowiedzUsuń