wtorek, 1 kwietnia 2014

Przy kawie.... #1

Hej!
Dzisiaj witam się z wami ja. Nie ja Farizah, nie ja wizażystka, nie ja blogerka. Witam, mam na imię Oktawia i chcę się z wami poznać:)

Nie da się ukryć że ten blog, strona, to moje miejsce na ziemi, jest stricte makijażowo- kosmetykowe, choć nazwa na to nie wskazuje. Natomiast nazwa wskazuje na to kim jestem. Kobietą z filiżanką kawy. W założeniu blog ten miał być poświęcony luźnym kosmetycznym rozważaniom przy kawie, wyszło jednak jakoś tak bardzo monotonnie i ... nudno. Chciałam w końcu wziąć sie w garść i zasadzić kopa w dupę żeby podjąć nieco bardziej luzackie tematy. No i stało się to po 4 latach blogowania na blogspocie:P Lepiej późno niż wcale, nie?
źródło

Ogólnie nie znacie mnie prawie wcale i do tej pory myślę że tak jest po prostu lepiej. Więc po co teraz piszę? Bo chcę z wami przedyskutować temat który na daną chwile mnie zajmuje. Dzisiaj i w ostatnim czasie jest to dieta- odchudzanie.

Każdy choć raz jest na diecie- nie tylko odchudzające ale tez na takiej aby przybrać na wadzę. Dzisiaj chce jednak podjąć temat tej pierwszej.

Niestety nie wiem jak to jest być na zdrowej diecie. Pamiętam tylko tą o wodzie i jogurcie naturalnym z mojej młodości, której nie polecam bo wyniszcza organizm. Ba, nie można mówić tu o diecie bo była to głodówka.
Nastał jednak taki czas że trzeba ruszyć dupę z kanapy i coś ze sobą zrobić. Ważę 74 kg przy wzroście 164 cm.
Z pierwszego lepszego kalkulatora BMI wychodzi że mam nadwagę.
Ponoć moja idealna waga powinna wynosić  w okolicach 60 kg. I przyznaję z wahaniem wagi pomiędzy 60-65 kg czułam się najlepiej.
Cóż... pewnie niektórzy z was pomyślą " Ale się zapuściła". Nom, i dużo racji macie. Troszkę mi sie zapuściło, ale pomogły mi w tym leki. Z resztą to nie ważne.

Ważne jest to że mimo ćwiczeń, waga nie spada, więc pomyślałam na wprowadzaniem diety. I tutaj właśnie chce z wami pogadać. Co jeść żeby było syto i nisko kalorycznie?
Staram się przekonać do musli z jogurtem ale do cholery jak to można jeść? Dla mnie to jest ooobrzydliwe i bez mnóstwa owoców nie przejdzie. Żeby to było mało ja się jedną porcyjką nie najadam, tylko żeby być w miarę najedzona musze zjeść 3 porcje. Taki żarłok jestem? A może uczucie głodu na diecie jest normalne i muszę spiąć poślady i wytrzymać?
Jeśli jesteście na diecie to co wy jecie? 
Przyznam że w mojej diecie króluje makaron al dente i ryż, duuużo ryżu. Pełno surówek i jakieś mieso ( smażone, gotowane, ryba) i kawa z mlekiem i cukrem. Plus woda. Dużo wody, jakieś 3 litry dziennie. 

Niestety potrzebuję czegoś co da kopa mojej przemianie materii. Franca jedna pospolita jest tak wolna że wszelkie ślimaki mogą ją prześcignąć. Niby są jakieś potrawy które ją ruszą z miejsca ale jakie? Potrzebuję waszej rady.

Ogólnie dzisiaj zrobiłam pierwszy dzień squatów. Nie było źle, ale potem przez 20 minut nie mogłam chodzić.
źródło
Oprócz kilka słów pomocy chcę żebyście i mi się wyżaliły jeśli macie taką potrzebę. Nie wierze że wszystkie diety i cwiczenia sa tak zajebste że nie narzekacie:P No, teraz macie pole do popisu:P



Piszcie czy takie pogadanki będą dla was ciekawe:P Noooo i chętnie was poznam! Napiszcie coś o sobie!

18 komentarzy:

  1. Ja w styczniu porwałam się z motyką na słońce rozpoczynając po ponad 6 latach błogiego "nic nie robienia" walkę o zgrobny tyłek ;) Nie zauważyłam, że wersja którą ustawiłam na tapecie była tą dla średnio- oraz wysoko zaawansowanych. Przez pierwsze kilka dni ryczałam z bólu tak mi zakwasy dawały popalić. Miałam jednak sporo samozaparcia, bo udało mi się wytrwać do końca , czyli ćwiczyłam całe 30 dni ;) Jak na mój słomiany zapał to wielki sukces. Obecnie staram się nabrać trochę ciała, bo jestem na etapie "wychudzenie" wg BMI. Udało mi się przytyć już kilogram, chociaż nie wiem czy to nie zasługa nadmiernego apetytu związanego ze zmianą tabletek anty.Teraz tak po głowie chodzi mi wyzwanie z nożycami, bo chciałabym nieco ujędrnić , to co już mam, ale nie wiem czy i co mi z tego wyjdzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wow no to powiem ci że dałaś czadu! Ja bym chyba rzuciła ćwiczenia w kąt i wpadła do lodówki:P ale serio graty! nożyce fajna sprawa pamiętam jak sama robiłam ale zakwasy takie że... ech dobra, zakwasy zawsze są:)
      Trzymam kciuki za ciebie!

      Usuń
    2. No ja przyznam szczerze, że moja znajoma studiująca dietetyke , gdy dowiedziała się na co się porwałam powiedziała mi, że jak są zakwasy to przez zły dobór ćwiczeń i że nie powinno się do takich sytuacji dopuszczać. Oczywiście nie byłabym sobą gdybym na przekór jej nie kontunuowała. Jak widać, zakwasy mnie nie zabiły;) Ale rozgrzewające serum modelujące z Eveline było w ciągłym użyciu przez kilka pierwszych dni:)

      Usuń
    3. mnie najbardziej dziwi jak ludzie mówią "zakwasy trzeba zaćwiczyć" Tak a potem problem z mięśniami że hoho:P ile to takich genialnych jednostek słyszałam:P noo ale właśnie warto odpocząć po ostrych ćwiczeniach:) czyli to serum polecasz? kurcze bo musze kupić jakiś specyfik ciekawy:)

      Usuń
    4. Jeśli lubisz efekt mocnego rozgrzania to tak- polecam. A czy faktycznie jakoś modeluje? No jak każdy kosmetyk tego typu bez ćwiczeń sam niewiele lub nic nie da. To lekko wygładzało i pojędrniało. Przeznaczone jest na brzuch i talię, ale ja maltretowałam nim również uda i tam dawało najlepszy moim zdaniem efekt.

      Usuń
    5. hmm no to kupię bo lubie takie cuda:) dzieki!

      Usuń
    6. Odnośnie zakwasów. Studiuje dietetykę i na zajęciach z biochemii często powtarzają nam, że ćwiczenie przy zakwasach to najgorsze co możemy zrobić. Zakwasy są objawem przetrenowania i uszkodzenia mięśni, które generuje bardzo wysoki stres oksydacyjny. Wolne rodniki powodują niszczenie błon komórkowych w komórkach mięśni, które przez to staja się wysoce przepuszczalne. Następuje uwolnienie dużej ilości fosfokreatyny, co przy długotrwałym przetrenowaniu może prowadzić do uszkodzenia nerek.
      Co więcej zakwaszenie organizmu nie sprzyja odchudzaniu, niskie pH powoduje hamowanie enzymów odpowiedzialnych za transport wolnych kwasów tłuszczowych w efekcie męczymy się i cierpimy, a oponka zostaje na miejscu.
      Tłuszcz najlepiej spala się przy niskim i średnim wysiłku fizycznym długo trwającym. Gdy przez długi czas się nie trenowało to na początek lepiej zacząć od długich spacerów i każdego dnia dodawać parę ćwiczeń ;) I nie zapominać o dobrej diecie, gdy ćwiczymy zapotrzebowanie naszego organizmu na witaminy, mikro- i makroelementy wzrasta.
      Trzymam kciuki i życzę dużo samozaparcia ;)

      Usuń
  2. a ja powiem tak, zawsze na zimę dochodzi mi parę kilo, a po zimie staram się je jakoś zrucić, miesiąc temu poczytałam o diecie chili 3d, bo dostałam ją w swoje łapy od znajomej i shudłam już na niej 4 kg, mam jeszcze zamiar na niej dotrwac do świąt. dieta jest naprawdę skuteczna, szkoda. że normalnie jest płatna, ja dostałam ją jednak od znajomej i mi pomogła. dodam, że moja waga miesiąc temu było tylko parę kg niższa od twojej przy tym samym wzroście, a teraz kupuje spodnie dwa rozmiary mniejsze i nie chodzę na nije głodna, bo je się tam aż 5 posiłków:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nad chili 3d się nadal zastanawiam bo chyba bardziej mnie bedzie motywowac cos za co zaplace nuiż tako o sobie wymyslone. Pierwszy raz słyszałam u niej u RGP. Teraz jestem jej na serio ciekawa. Te 5 posiłków mnie ciekawi kurcze ja jem 2 w porywach na 3...
      Fajnie że działa, musze jeszcze nad nią się namyślić:D Ale nie powiem że nie pchnęłas mnie w stronę kupna:D

      Usuń
  3. Ja od roku próbuję schudnąć, w czym wybitnie przeszkadzają mi stany depresyjne i własna słabość. Najdłużej wytrwałam w ćwiczeniach 2 miesiące. Efekty były jeszcze mało widoczne.
    W tej chwili jestem okropnie zdemotywowana tym, że ciągle zaczynam i przerywam (nie zawsze z mojej winy). Mam dość zaczynania od nowa i tego, że nigdy nie osiągam celu. Ważę coraz więcej i coraz trudniej mi wierzyć, że kiedyś coś osiągnę.
    Ćwiczenia to zwykle dywanówki w stylu treningów Mel B, bieganie i od jakiegoś czasu joga. Dieta to rezygnacja ze słodyczy, dużo kasz i warzyw, trochę owoców, lekkie białka. Ogólny bilans powinien być następujący: rano najwięcej węglowodanów, a w ciągu dnia ich ilość się zmniejsza na korzyść białka (najlepiej, żeby ostatni posiłek w ogóle węgli nie zawierał).
    Największy "sukces" do tej pory: przestałam słodzić herbatę, co robiłam całe życie.

    Ale generalnie towarzyszy mi poczucie beznadziei i bezcelowości moich wysiłków, bo na pewno zaraz znów zdarzy się coś, przez co przestanę się odchudzać i dorzucę sobie kolejne kilogramy do zrzucania :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten Twój post zmotywował mnie do tego: http://malowanalalachudnie.blogspot.com/
      Zostałabyś częścią mojej grupy wsparcia? (:

      Usuń
    2. Nie ma sprawy:) Cieszę się że cię zmotywowałam:D
      Ja tez cwiczyłam z Mel B niestety nie codziennie. Ja nie umiem nie słodzić kawy... oprócz kawy pijam tylko wodę.
      Wiem co to depresja, niestety mam nadzieję że dasz radę! Trzymam kciuki!

      Usuń
  4. I ja walczyłam intensywnie z samą sobą jakieś dwa lata temu. Rok temu doszłam do pożądanej wagi, choć ostatnie tygodnie znów pokazały wzrost o 2 kg i zaczęła się panika.
    Siedząca praca w tamtym okresie, do tego wieczorne podjadanie z drugą połową, obfite kolacyjki zrobiły swoje. Widziałam że tyję, ale trudno było przerwać ten stan. Gdy na wadze zobaczyłam inną cyfrę z przodu i uświadomiłam sobie że 10kg przybyło mi w ciągu kilku miesięcy zawzięłam się. Pomimo że była zima, postanowiłam chodzić na szybkie spacery, znalazłam na YT jakieś proste ćwiczenia, nic nadzwyczajnego, najważniejsze było dla mnie zacząć, robić coś by widzieć efekty.
    Nauczyłam się wtedy odmawiać słodkości, bo żal mi było tego marznięcia na ponad godzinnym spacerze.
    Musli z jogurtem naturalnym i owocami stało się moim ulubionym śniadaniem, w tamtym okresie praktycznie raz na tydzień jadłam pieczywo.

    Teraz kolega przejął piekarnię i trudniej mi odmówić sobie chlebka prosto z pieca, ale dojrzewam do tego, by tylko go powąchać i zapomnieć, albo może skubnąć tylko chrupiącą skórkę ;)

    Pracę obecnie mam na dużym gazie, jednak mimo to, jednak waga wzrosła, zaczynam od nowa, choć z mniejszym bagażem, jednak może być trudno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow nie wiem jak to odmówić sobie słodyczy. Niestety jest to moje kolejne uzależnienie poza słodzoną kawą ech:( Kurcze muszę też kopnąć się w zad (byle by mi noga nie została w czeluściach) i przestać pożerać słodkości.
      Przyznam musli mi nie smakuje nie wiem co ludzie w tym widzą ale ja mam ochotę zaraz pójść do klopa i oddać to co zjadłam:(

      Trzymam za ciebie kciuki!

      Usuń
  5. Słyszałam dużo dobrego o diecie z niskim indeksem glikemicznym (a raczej o sposobie takiego odżywiania). Jest też dużo książek na ten temat, tylko trzeba dobrze wybrać ;) Poza tym generalnie za najlepsze sposoby na zrzucenie wagi uważa się bieganie i pływanie :) Tyle mojej wiedzy na ten temat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie zaczynam sezon biegania! Póki co chcę robić squaty i jak będe miała czas ( mąż na rożne zmiany pracuje i dziecko jeszcze jest a ja lubie biegac wieczorem)to znowu zacznę biegać! Muszę poczytać o tej diecie, dzieki!

      Usuń
  6. W diecie absolutnie nie chodzi o to, by być głodnym. To tylko sprawia, że szybko rzuci się wszystko w cholerę, bo przecież nikt nie lubi być głodnym. Piszesz, że masz wolną przemianę materii. W tym celu zdecydowanie polecam regularność posiłków! Naprawdę jedzenie 4-5 posiłków dziennie zdziała cuda. Zrezygnuj ze słodyczy i produktów wysoko przetworzonych oraz produktów z oczyszczonej mąki (np. białego chleba) na rzecz produktów z pełnego ziarna. Dlaczego? Bo takie produkty zawierają mnóstwo błonnika, który nie dość, że pobudzi jelita do pracy, to dodatkowo daje uczucie sytości. Czyli wprowadź dużo warzyw, owoców (ale tych najlepiej w godzinach przedpołudniowych ze względu na to, że zawierają fruktozę, czyli cukier owocowy), chleb razowy (uważaj na oszukańcze chleby ciemne, które są barwione karmelem albo słodem jęczmiennym, to nic innego, jak cukier, polecam czytanie składów), ryż brązowy, bądź ryż basmati (który jest biały, ale ma niski indeks glikemiczny, czyli zapobiega nagłym skokom poziomu glukozy we krwi), makarony pełnoziarniste (dobrze, że gotujesz je al dente, bo wtedy róznież mają niski indeks glikemiczny:)). Wprowadź mleko, jogurty, kefiry, maślanki o obniżonej zawartości tłuszczu (do 2%). Z mięs polecam drób i indyk, bo to najchudsze mięso. Zrezygnuj ze smażenia na rzecz potraw gotowanych. Wiem, że to wszystko brzmi trudno, ale naprawdę warto zrobić to dla siebie i zdrowia :). I super, że pijesz tyle wody, to również wpływa na poprawę przemiany materii. Wpływ na to mają też odpowiednie przyprawy. W zasadzie mogłabym tak pisać i pisać... Nie polecę Ci żadnej diety odchudzającej z gazet. One opierają się tylko na eliminacji pewnych grup produktów i tak naprawdę są gwarantem tylko efektu jojo i komplikacji zdrowotnych. Jeśli chcesz, to służę fachową radą ;).

    OdpowiedzUsuń