środa, 11 czerwca 2014

...

Cześć
Kolejny raz do was dziś piszę. Niestety nie przychodzę z postem kosmetyczno makijażowym tylko ze sprawą, która mnie męczy od samego rana.
Zapewne znacie temat dziecka pozostawionego w aucie, które krótko mówiąc zmarło. O tym chcę  z Wami POROZMAWIAĆ.
Ja wiem, nie wolno oceniać gościa które to  dziecko zostawił bo zaraz będzie ze on już ma kare i bla bla bla. Chcę porozmawiać o odpowiedzialności.
Tak to takie trudne słówko i jeszcze trudniejsze zachowanie. Praktycznie wyszło już z użycia, wiecie to że nie jest się odpowiedzialnym można zwalić na upał, zmęczenie, niewyspanie, gonitwę szczurów w biurokracji. Serio brak odpowiedzialności społeczeństwo chce przykrywać takimi bzdurami? Cóż wyłamię się- ja nie chcę. I teraz pewnie powiecie że się nie znam.
Otóż znam się. Jestem mamą 5 letniego chłopca i przyznam szczerze że nigdy nie zostawiłam go w sytuacji zagrażającej jego życiu. I nie, nie jestem matką trzymającą dziecko w szczelnej bańce lub folii bombelkowej, jestem osobą która uważa że świat najlepiej poznaje się poprzez ŻYCIE a nie uciekanie przed nim. Pozwalam dziecku na wiele, pozwalam poznawać mu świat normalnie, jak upadnie nie robie z tego jakiejś katastrofy tylko wiem że jak upadnie to upadnie, da to mu jakąs nauczkę. Ale nie o tym.
Ja zdaję sobie sprawę, że mogą sie zdarzyć sytuacje że np: przetykasz kretem ubikację i nagle ktoś dzwoni do drzwi a ty szybciutko w podskokach lecisz otworzyć zostawiając ów środek na ziemi- ok wiem, zdarzyć się może. Ale ludzie, nie po to mamy mózgi i ponoć jesteśmy dorośli żeby postawić sobie priorytety w naszym zachowaniu. Ktoś puka? Ok niech puka, zachowaj zimną krew ( czasami mam wrażenie że jak ktoś zapuka to ludzie lecą bez opamiętania) zakręć produkt i odstaw wysoko- masz pewność że dziecko nie ściągnie. Na prawdę nic się nie stanie jak dana osoba za drzwiami poczeka, w porównaniu do tego co może się stać jak zostawisz Kreta na ziemi. Tak proste a tak ciężkie do wykonania.
Nie chodzi tylko o wypadki w domu. Ja wiem że człowiek może być zmęczony, dzieciak może być rozwrzeszczany ale na prawdę warto włączyć resztki myślenia i wyobraźni i stać się odpowiedzialnym.

Powiecie- to ci się nigdy nie zdarzyło. I tak, nigdy mi się nie zdarzyło że przestałam być odpowiedzialna za swoje dziecko, bo umiem wybiegać w przyszłość i dzięki temu wiem że uniknęłam dużej ilości wypadków jakie mogły sie zdarzyć z udziałem mojego syna. Myślę i jestem odpowiedzialna, tak samo jak mój mąż.

Czytając komentarze pod artykułami o zaistniałej sytuacji mam wrażenie  że nasze społeczeństwo chce usprawiedliwić brak odpowiedzialności lenistwem. Lenistwem w myśleniu. Możecie się nie zgadzać.

Myślenie nie boli. Za brak myślenia trzeba płacić. W tym wypadku zapłaciło dziecko.
Nie udawaj że myślisz. Zacznij to robić.



Jakie jest wasze zdanie w tym temacie?

10 komentarzy:

  1. Może nie żyjesz w takim stresie, który potrafi odebrać rozum po prostu. Ja jestem w stanie sobie wytłumaczyć sobie zachowanie zestresowanego, zapracowanego człowieka-on nie zostawił dziecka w aucie! On po prostu myslal, ze zawiozl je juz do przedszkola! Jego umysł powtórzył schemat dnia codziennego a ciało zrobiło co zrobiło-poszło do pracy.
    Nie mam dzieci, ale moi koledzy często przyjeżdżali z dziecmi pod firmę i tu łapali sie za głowę, że przecież mieli odstawić je do przedszkola. Na szczęście dzieki Bogu nikomu taki wypadek sie nie zdażył. Ale wszystkiego nie przewidzisz-możesz zakręcić kreta i wyjść z dzieckiem na spacer i wjedzie w nie pijany nastolatek swoim samochodem. Co z tego, że Ty pomyślałaś, trzymałaś dziecko za rękę. Wypadki się zdarzają, nie jesteśmy w stanie wszystkiego ogarnąć, szczególnie pod wpływem mocnego stresu.

    Współczuje gościowi bardzo, bo będzie musiał żyć do końca z tą traumą i piętnem-to jest dla niego wystarczająca kara.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem może nie żyje w stresie, może ludzie maja gorzej nie chce się licytować. zauważ jednak ze mowie tutaj tylko i sytuacjach w których rodzice zawinili a nie osoba trzecia. Widzisz twoi koledzy byli na tyle rozgarnieci ze zauważyli dziecko i bardzo dobrze. Chce tylko zauważyć że piszę o przypadkach w których my sami możemy uchronić dzieci od szkód a często tego nie robimy.

      Usuń
    2. Zgadza się, ale przecież nie robimy tego specjalnie! Jak to mówią, wystarczy jeden zły raz jak w przypadku tej 3 letniej dziewczynki. Czasami ciężko przewidzieć co dziecko wymysli a nie jesteś w stanie wpatrywać się w nie 24h na dobę. Będzie się bawiło misiem, będziesz je obserwować z kuchni krojąc marchewkę na obiad, odwrócisz się, spuścisz na chwilę wzrok zeby ją dodać do garnka a ono juz połknie guzik i juz akcja ratunkowa. Nie jesteś w stanie codziennie sprawdzać wszystkich zabawek czy się coś nie oderwało-nie masz na to czasu bo cały dom na Twojej głowie. Wypadki się zdarzają po prostu i tyle.

      Usuń
    3. Nie znam problemu z połykaniem. Wydaje mi się jednak że powinno się dzieci uczyć od małego że pewnych rzeczy nie wolno robić. Ja wiem to nie działa zawsze ale w większości jak sie przyłoży do nauki dziecka a nie powie raz dwa razy to raczej ogarnie temat. Niestety jako nastoletnia matka obracałam się w gronie nastoletnich matek i przerażało mnie to że one hodują dzieci zamiast wychowywać ( nie wszystkie), nie ucząc niczego bo przecież przedszkole uczy. Uważam też że są dzieci wredne i podstępne ( moje takie jest) i robią coś specjalnie sprawdzając naszą cierpliwość i owszem wypadki się zdarzają jak napisałam. Myślę jednak że jeżeli ktoś przyłoży się do wychowania dziecka to nie będzie miał wielkich problemów z głupim zachowaniem i prowokowaniem wypadków ze strony dziecka. Ale o takie wychowaniei znajomość sytuacji najpierw należy zadbać od swojej strony. Po drugie są specjalne oznaczenia na zabawkach, które opisują dla jakiego wieku jest dana zabawka ( wiem ze ogromna ilość ludzi tego nie czyta) i wydaje mi się że stosując się chociaz po części do tych zaleceń można wypadków uniknąć. Np mis z oczkami na guziczki może bawić się dziecko poniżej 3 rż tylko i wyłącznie pod opieką rodzica:)

      P.S tak sprawdzam zabawkę zanim dam ją dziecku....

      Usuń
  2. Całkowicie się z Tobą zgadzam. Jestem w stanie zrozumieć, że człowiek jest zestresowany, zabiegany, przemęczony. Nie może to być jednak usprawiedliwieniem dla bezmyślności. I tak, bezmyślność to jedyne słowo, które przychodzi mi na myśl, kiedy przypomina mi się co ten człowiek zrobił. Nie mam jeszcze dzieci, więc może się nie znam (chociaż opieka nad maluchami nie jest mi obca), ale nie wyobrażam sobie sytuacji, kiedy o własnym dziecku bym po prostu zapomniała. Nie jestem w stanie zrozumieć jak coś takiego się mogło wydarzyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wchodzi się w pewien wiek lub zajęcie i trzeba zacząć myśleć. Ja tez nie raz jestem zmęczona, po 12godzin nie ma mnie w domu przyjeżdżam i jestem skórzana. Mąż akurat idzie do pracy a do położenia małego trochę czasu zostało a jeszcze po chleb trzeba iść. I mimo mega zmęczenia ogarniam się i znów działam na 100% i mamy oczy dookoła głowy. Nie ma dla mnie wymówki ze jestem zmęczona to odpuszczę myślenie i zluzuje opiekę. Niestety bycie rodzicem jest zajęciem mega odpowiedzialnym i nikt nie mówił ze będzie łatwo. trzeba mieć oczy wokół głowy i super rozwinięta wyobraźnię szkoda ze duża liczba osób tego nie wie.

      Usuń
  3. Szkoda mi tego dziecka.. Jego matka pewnie nie będzie miała łatwo.
    Ja jeszcze mieszkam niedaleko tego miejsca, gdzie doszło do tej sytuacji.

    OdpowiedzUsuń
  4. a ja bym absolutnie nie oceniała i ne linczowała tego ojca. Z tego, co czytałam, to był przykładny ojciec rodziny, oddany dzieciom. To co się stało, mogło wynikac z jakieś chwlowej niedyspozycji która rzutuje także na umysł. Kazdemy czase zdarzy sie o czyms zapomniec czy zorbic nieumyslnie jakąś głupotę, Zazwyczaj konsekwencje nie są drastyczne, ale czasem się zdarza, że niestety są. Ale mom zdaniem to jest kategoria rzeczy które dzieja się jakby poza człowiekim, poza jego decyzjami, poza jego wolą. I nie jest to wynik tumiwisizmu, czy innej olewki, to cos zupełnie innego. Też jestem matka 5-letniego chłopca. I tego ojca domyślnie bronię, chyba, że śledzctow wykaże coś innego, niz nieszczęsliwy wypadek.

    OdpowiedzUsuń