wtorek, 16 grudnia 2014

Jak pozbyłam się kompleksów? Moja historia+ kilka rad.


Do tego posta zabierałam się jak pies do jeża. W planach miałam napisać go już rok temu ( albo jeszcze dalej) jednak ze względu na to że nie umiem dobierać słów tak aby czytało się wam miło i przyjemnie to jakoś temat omijałam.
Do czego zmierzam. Co jakiś czas w internetach widzę hasła typu "każda kobieta ma kompleksy", "kobiety są wiecznie na diecie" także pojawiają się teksty że kobiety grube są zakompleksione, zaniedbane itd.
Chcę wam napisać jak to wygląda u mnie ( a jestem dobrym przykładem tego jak rozmiar ma znaczenie w psychice )

Nie mam kompleksów. Po prostu, od tak nie mam. I tak jestem gruba- tak pewnie pomyślałaby większość ludzi w sieci ( celowo piszę w sieci bo najczęściej się właśnie z obraźliwymi komentarzami spotykam np na fb) po części to wina hormonów, po części  genów, kształtu kości oraz ciąży. Po części- większość to moja "wina".
Pisałam wam kiedyś jak bardzo na mnie wpływały wychudzone kobiety rodem z photoshopa, które pojawiały się w gazetach, reklamach itp. Opisałam wam moja walkę z  chorobliwym wychudzeniem,  bulimią i otarcie się o anoreksję.

 KOMPLEKSY

Z kompleksami borykam się od dziecka. Od czasu kiedy miałam może 7-8 lat. Pierwszy to był kompleks na punkcie ust. Są duże. Dla dziecka które ma małą twarz i usta większe niż przeciętna dziewczynka w klasie wydają się wielkie na pół twarzy. Nie mogłam spokojnie spojrzeć w lustro, odbijającą twarz szybkę, ponieważ nienawidziłam swojego odbicia.
Kolejny problem to był nos- nos z garbem, który odziedziczyłam po tacie. Ileż ja się napłakałam z żalu dlaczego nie mam prostego nosa jak reszta dziewczynek. Przez to moja twarz wydawała się ( wg mnie) karykaturalna, no jak to wielkie usta i garbaty nos- tragedia!
W międzyczasie pojawiało się dużo innych pomniejszych problemów aż pojawił się ten  największy- waga.  Ten problem ciągnął się za mną latami bo około 6-7 lat. Zawsze byłam prawie najcięższa w klasie, wyzywana od świń, słoni, grubasek, salcesonu- to były noże wbijane prosto w serce dla dziecka bardzo słabego psychicznie. Niestety przez stres który od dziecka towarzyszył mi w życiu miałam zawsze problemy z wagą przez co pojawiły się rozstępy- kolejny do worka kompleksów.
O ile nad nosem i ustami nie mogłam zapanować tak po kilku latach wyzwisk postanowiłam podziałać coś z wagą. Niestety żadne diety nie działały ( jako dziecko ich nie przestrzegałam rygorystycznie a efekty chciałam na już), znalazłam jednak jedną ( nie będe pisac jaką- nie chce dawać złego i tragicznego w skutkach przykładu) która dała mi to czego chciałam. -13 kg w miesiąc.

UZALEŻNIONA OD CHUDOŚCI
Ważyłam 42 kg przy wzroście 162 cm. Widać mi było żebra, brzuch zapadnięty, szerokie biodra wystawały i spodnie trzymały się na nich. 14 latka z wychudzeniem która nadal widzi w sobie tą "świnię", "salceson", "słonicę". Nadal starałam się schudnąć, szukałam diet, sposobów na zrzucenie tłuszczu. Byłam słaba, prawie nie jadłam jednak nadal niezadowolona ze swojej wagi i dobicia w lustrze. No bo jeszcze zostały duże usta i krzywy nos. Naturalna budowa ciała była krągła i nigdy nie doszłam do thigh gap.

UCIEC OD KOMPLEKSÓW
Przy tak złamanej psychice ( bo przecież to głównie od tego zależy) ciężko samemu jest wyjść z dna. Potrzeba do tego duuuużo zaparcia i dostrzeżenia tego że " nie jesteś pępkiem świata" jak to mówi mój mąż. 

Pierwszą rzeczą jaką mogę polecić osobom zakompleksionym  na jakimkolwiek punkcie- u mnie zadziałało na punkcie wagi) to odcięcie się od toksycznych ludzi.  Jeżeli twoi znajomi, przyjaciel, przyjaciółka itp sprawiają że czujesz się źle i przez to patrzysz na siebie przesadnie krytycznym okiem- powiedz im co czujesz. Oni nie są jasnowidzami nie wiedzą co ci w głowie biega. Jeśli to nie pomoże- zmień znajomych. Oczywiście gorzej jest jeśli to rodzina ci ciąży, wiadomo jej się nie wybiera ale zawsze można się lekko wycofać znajdując jakieś pasje ( u mnie było czytanie- potrafiłam przesiedzieć w pokoju całe dnie czytając...) co może być od razu punktem nr 2 twoich zadań anty- kompleksowych :) Pasja, która zajmuje ci większość czasu, pomoże w nie myśleniu o własnych ( najczęściej wyimaginowanych) niedoskonałościach.

Kolejny punkt to: zaufaj swojemu partnerowi / dobrej przyjaciółce, zacznij mu wierzyć.  Bez mojego męża, który w czasie mojego zakompleksienia był dla mnie podporą nie wiem czy sama dałabym radę. On był moją najlepszą terapią, która trwała latami i trwa nadal. Zacznij wierzyć jak ludzie mówią ci że jesteś śliczna/ masz ładną figurę/ zgrabne nogi/ ładną twarz/ czy co tam jeszcze ci dolega. Fakt są ludzie którzy chcą wbić szpilę w serce ale o wiele więcej jest osób które pomyślą o tobie pozytywnie. Jeśli twoja ukochana osoba/ znajoma/ czy człowiek na ulicy mówi ci komplement nie myśl " taaaa, jasne na pewno nie" bo skoro tak mówi to w 99% tak jest. Przyjmij komplement mówiąc " dziekuje to bardzo miłe" i uśmiechnij się do siebie.

Zamień wady na zalety -  masz nos z garbkiem? A wiesz że w części Azji ( chyba w Singapurze) garbaty nos jest uważany za ładny? Kwadratową twarz? Spójrz na zdjęcie Magdy Frąckowiak, zobacz jak można malować taką twarz. Masz odstające uszy- ozdób je nausznicami- niech będą odstające i ozdobione, lub znajdź fryzurę które je zakryje. Krótka szyja? Radzka na pewno ci poradzi jak ją wyeksponować! I tak dalej...

Zauważ jak wiele problemów mają ludzie. Wiem, to złe i nieludzkie podpierać się na nieszczęściu innych ale skoro nie możesz im pomóc pomóż sobie- też jesteś ważna! Masz dwie ręce? Dwie nogi? Nic ci nie brakuje, wszystko na miejscu? Co z tego że masz jakąś bliznę- nawet widoczną. Ciesz się z tego że nie masz większych problemów bo ludzie mają takie problemy że gdyby ich jedynym zmartwieniem była twoja niedoskonałość dziękowali by Bogu/ losowi ze innych nie mają! ( Zawsze w podzięce możesz pomóc komuś np na www.siepomaga.pl)

Zacznij śmiać się z siebie- ja to uskuteczniam na co dzień. Np na punkcie wagi tak...
 Jeśli twoje kompleksy wynikają z  braku pewności siebie tzn, nie umiesz zawierać znajomości, uważasz że jesteś bezwartościowy spróbuj takiego triku: zacznij udawać pewność siebie. Wypnij pierś, głowę noś wysoko, zadbaj o ubranie i makijaż. Przede wszystkim poczytaj o komunikacji werbalnej i niewerbalnej i zacznij naśladować ludzi pewnych siebie- wejdzie ci to w krew i w końcu nie będziesz udawać. Będziesz pewna siebie!

Jeżeli twoim problemem jest np. przedmiot szkolny ( moim była matematyka), albo jakiś problem w pracy- przyłóż się do niego, zapytaj o rady osoby w tym dobre, zacznij chodzić na douczanie .  Może problem nie leży w tobie a w wykładowcy? Jeśli jednak ci nie idzie, jestem pewna że jestes dobra w czymś innym i skup się bardziej na swojej zdolności.

I coś co na mnie zadziałało najbardziej ( w akompaniamencie wcześniejszych podpunktów) choć jest bardzo źle odbierane przez większość ludzi, co jednak mój mąż uskuteczniał i dalej to robi jak już zaczynam wymyślać. Słowa, które zawsze mam w myślach jak coś mi wpada głupiego do głowy: Nie jesteś pępkiem świata! Myślisz że cały świat kręci się wokół ciebie? Że wszystkich obchodzi twoja nadwaga/ krzywy nos/ krzywe nogi/ odstające uszy? Myślisz że ktoś zauważa twoje niedoskonałości w czasach kiedy każdy patrzy na siebie, bo ma większe zmartwienia? Zauważasz je tylko ty, a jesteś jesteś jedną osobą z 7 miliardów na tej planecie!  Więc przestań się martwić bo tracisz czas a zacznij robić coś pożytecznego! 


EPILOG :)
Oczywiście do braku kompleksów dochodzi się latami- moja walka trwa już 9lat i w końcu czuję że wygrałam.  Że w końcu nie mam kompleksów, patrze na siebie trzeźwo i realnie.

I pisze to kobieta:  162 cm, 74 kg wagi, z kuprem większym niż 100 cm której społeczeństwo wmawia że ma nadwagę i na pewno jej życie jest nieszczęśliwe i ma mnóstwo kompleksów. Kobieta która ćwiczy codziennie, dba o siebie , która jest szczęśliwą matką i żoną. Kobieta która ma pasje i nie przejmuje się ludźmi którzy uważają że "kobieta kończy się na 60 kg".  Takie błahe problemy ludzików, którzy obrażają innych żeby podbudować własne ego mnie po prostu nie dotyczą. Śmieszą.



A jeśli jest osoba, która ci ciągle wadzi- daj sobie z nią spokój. Twoje życie zależy od ciebie i nikt za ciebie go nie przeżyje.  Dalej chcesz się martwić niedoskonałościami? Pamiętaj że jeszcze się taki nie narodził co by wszystkim dogodził.


POLECAM jeszcze dwa dobre teksty o kompleksach: Black Dresses KLIK i tutaj KLIK




P.S Post jest bardzo osobisty- wymienione są tu rzeczy które mi pomogły w drodze do pewności siebie i uporaniu sobie z kompleksami. Nie jestem psychologiem, czy psychiatrą więc jeśli widzisz że masz problem lub osoba w twoim otoczeniu ma, może porozmawiaj z nią o  udaniu się do lekarza. Jeśli nie zechce, ty się udaj, wtedy najprawdopodobniej psycholog nakieruje cie jak pomóc osobie która sobie nie radzi. Pamiętaj że anoreksja, bulimia, skrajne zapatrzenie w problemy najczęściej rodzą się w głowie i często mają fatalne skutki. Lepiej zapobiegać niż leczyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz